Adam Kucz: Trzy faule za jeden.

W pewnym momencie wystartowałem do piłki i widzę, jak zbliża się do mnie jakiś drab z Górnika. Niewiele myśląc z całej siły zaatakowałem piłkę. On też. Tyle że, jakimś dziwnym sposobem ja zostałem na murawie a on wyleciał gdzieś na wysokość drugiego piętra. Myślę sobie, czy jest tam jeszcze jakiś łysy oprócz Wiśniewskiego? Szybki rzut oka na murawę i już wiedziałem. Jak on wstanie, to mnie zabije.

Czytaj dalej