W pewnym momencie wystartowałem do piłki i widzę, jak zbliża się do mnie jakiś drab z Górnika. Niewiele myśląc z całej siły zaatakowałem piłkę. On też. Tyle że, jakimś dziwnym sposobem ja zostałem na murawie a on wyleciał gdzieś na wysokość drugiego piętra. Myślę sobie, czy jest tam jeszcze jakiś łysy oprócz Wiśniewskiego? Szybki rzut oka na murawę i już wiedziałem. Jak on wstanie, to mnie zabije.
Czytaj dalejPowrót PKO Ekstraklasy: Ta konstrukcja jest niepewna.
Wraca Ekstraklasa, choć wątpliwości nie brakuje.
Czytaj dalej