
ORP Bielik za chwilę wynurzy się z głębin Morza Śródziemnego i zacumuje w Souda Bay na Krecie. Na jego pokładzie znajduje się dwudziestopięcioosobowa załoga a wśród nich zastępca dowódcy okrętu – kapitan marynarki Robert Rachwał i jednocześnie kapitan drużyny piłkarskiej MW. Załoga realizuje zadania rozpoznawcze w ramach operacji sojuszniczej Active Endeavour, która jest odpowiedzią NATO na ataki terrorystyczne w USA. Za chwilę z Polakami przywita się grecki oficer łącznikowy. Padnie jedno konkretne pytanie. Czy jest z kim u was zagrać mecz?
Gry lądowe
Polska wraca na zawsze tam, gdzie jest jej miejsce – do wolnego świata. Polska nie jest już osamotniona w obronie swojej wolności. Jesteśmy w NATO dla naszej i waszej wolności – Bronisław Geremek, minister spraw zagranicznych w latach 1997-2000, wypowiedź z 12.marca 1999 r.
Dwadzieścia lat temu w miejscowości Independence w Stanach Zjednoczonych, Polska wraz z Czechami i Węgrami została oficjalnie przyjęta do struktur Sojuszu Północnoatlantyckiego. Do Gdyni zaczęły przypływać dziesiątki okrętów państw sojuszniczych NATO. Na pokładzie każdego z nich znajdowała się co najmniej jedna drużyna piłkarska, bo jeśli mówimy na przykład o takich Wyspiarzach, to oni mogli bez problemu wystawić trzy równorzędne jedenastki.
Reprezentacja Marynarki Wojennej RP została zbudowana na bazie drużyny, która pod nazwą Jednostka Wojskowa skupiała marynarzy w amatorskiej Lidze Portu Gdynia rozgrywanej od początku lat 90-tych pod auspicjami NSZZ Solidarność Portu Gdynia. Mecze ligi odbywały się na boisku 69. batalionu transportowego stacjonującego na gdyńskim Obłużu, dzisiejszym Wzgórzu Komandorskim a kadra i marynarze tej jednostki stanowili trzon drużyny prowadzonej przez bosmana Pawła Kwaśniewskiego.
Jednak po wejściu Polski do NATO wszystko się zmieniło. Zespół opuścił amatorskie rozgrywki, by już za moment stawiać czoła morskim reprezentacjom Anglii, Brazylii, Chin, Niemiec, USA i wielu innych krajów. Na morzach i oceanach współpracowano, ale na piłkarskiej murawie zaczynała się prawdziwa, męska rywalizacja. Piłka nożna to wszak nie przelewki.
U siebie…
Przyjmijmy, że jeśli chodzi o piłkarskie reprezentacje Polski seniorów, to mamy dwie. Pierwsza, złożona z Roberta Lewandowskiego i spółki, rozgrywa swoje mecze pod biało – czerwoną flagą. Druga, dowodzona przez Roberta Wereszko gra pod biało – czerwoną banderą.
Domem polskich marynarzy został stadion Komendy Portu Wojennego na Oksywiu. Pierwszym historycznym meczem, który tu rozegrali było zakończone remisem 2:2 starcie z Anglikami. Potem obie drużyny mierzyły się dość często. Anglików reprezentowały między innymi okręty HMS Sheffield i HMS Campbeltown. Z tymi ostatnimi Polacy zagrali na Stadionie Miejskim w Gdyni odnosząc wysokie zwycięstwo 8:3 (25. czerwca 2007).
Marynarka to tradycja. Także w kolebce futbolu, nazwy wielu okrętów pochodzą od brytyjskich miast. Norfolk, Lancaster, wspomniane Sheffield. – Kiedy marynarze schodzą z okrętu rozegrać mecz, zakładają stroje klubów z miejscowości, które patronują danemu okrętowi – tłumaczy komandor Robert Wereszko, grający trener i prezes marynarskiego klubu.
Rywalami, z którym biało – czerwoni grali równie często, co z wyspiarzami, byli trójkolorowi. Z racji datującej się od powstania portu i miasta współpracy z Francuzami, spotkania zawsze miały szczególną oprawę. Mecze te były organizowane we współpracy z Towarzystwem Przyjaźni Polsko-Francuskiej i towarzyszył im doping lokalnej społeczności francuskiej i członków TPPF oraz przedstawicieli francuskiej dyplomacji. Francuzi byli też jedynymi, poza Brazylijczykami, którzy zdołali pokonać polskich marynarzy na ich stadionie. W lipcu 2004 roku goście zwyciężyli 2:1.
Na oksywskim stadionie gościły też drużyny z obu Ameryk. Najwyżej poprzeczkę zawiesiły drużyny z Ameryki Południowej. W rozegranym 3. września 1999 roku meczu w ramach wizyty okrętu szkolnego Brasil polscy marynarze doznali pierwszej międzynarodowej porażki nieznacznie przegrywając 0:1. Natomiast spotkanie z Urugwajem rozgrywane w ramach wizyty okrętu Capitan Miranda 20 sierpnia 2008 roku zakończyło się wynikiem remisowym 2:2. Był to też jedyny mecz przerwany w trakcie trwania z powodu nawałnicy.
– Przeważnie nasze prognozy nie zawodzą, ale tu akurat sytuacja wymknęła się spod kontroli. Nawiedziła nas burza z tak silnymi opadami, że boisko w dosłownie kilka chwil zamieniło się w wielką kałużę – wspomina Wereszko. – Po przerwie spowodowanej oberwaniem chmury udało się nam wrócić na plac gry, ale o normalną grę było bardzo trudno. – Z drugiej strony, poczuliśmy się, jak w Monachium w 1974 roku – dodaje z uśmiechem Rachwał.
Biało-Czerwoni mierzyli się ponadto z marynarzami z Chin, Danii, Holandii, Irlandii, Japonii, Niemiec, Rosji, USA oraz wielonarodowymi drużynami zespołów okrętów bojowych NATO. Najwyższe zwycięstwo odnotowano w meczu z Królewską Holenderską Marynarką Wojenną. Odnotowano wtedy wynik 17:3.
W 2018 roku z okazji 100-lecia Marynarki Wojennej RP na obiektach Gdyńskiego Centrum Sportu i KPW Gdynia zorganizowano cykl towarzyskich meczy międzynarodowych z przedstawicielami największych flot morskich MW Stanów Zjednoczonych, MW Chińskiej Armiii Ludowo-Wyzwoleńczej i Królewskiej Marynarki Wojennej Wielkiej Brytanii. 23 czerwca rozegrano mecz z załogą amerykańskiego okrętu desantowego USS Oak Hill (4:1) a 26 czerwca z załogą chińskiej fregaty Binzhou (9:1). Meczem kulminacyjnym obchodów 100-lecia był mecz rozgrywany 3 grudnia na Narodowym Stadionie Rugby z załogą fregaty HMS Westminster, który poprzedził wspólny trening z Arką Gdynia upamiętniony wspólnym zdjęciem trzech drużyn. Mecz zakończył się wynikiem 5:1.
… i na wyjeździe!
Na mój rozkaz oddziały koalicji rozpoczęły atak na strategiczne cele w Iraku, aby pozbawić reżim Saddama Husajna zdolności do obrony, uwolnić ludzi, których ciemięży i ocalić świat przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. George Bush, orędzie do narodu amerykańskiego, 19.3.2003
W roku 2003 ORP Czernicki wpłynął do Zatoki Perskiej wraz z dziesiątkami innych okrętów biorących udział w operacji “Iracka Wolność”. Na pokładzie oprócz wojskowego ekwipunku, dzięki inicjatywie Dariusza Michalczewskiego, znajdowały się też stroje sportowe, w tym koszulki piłkarskie z orzełkiem na piersi. Biało – czerwoni będąc na misji rozegrali osiem spotkań – siedem z nich zakończyło się zwycięstwami, jedno remisem.
Mecze rozgrywano w przerwach pomiędzy patrolami bojowymi okrętu na obiektach niezwykle gościnnego dla polskich marynarzy Bahrain Rugby Football Club przy gorącym dopingu lokalnej Polonii dla biało-czerwonych. Z kolei mecze z Amerykanami i Hindusami zagrano na boisku przyległym do bazy NSA Bahrain w asyście uzbrojonych transporterów opancerzonych.
-Spotkania rozpoczynały się przeważnie bardzo późnym wieczorem – wspomina Wereszko. – Wtedy temperatura spadała do… 35 stopni Celsjusza. Nie były to optymalne warunki, ale nikt nie narzekał. Dla nas te mecze miały nie tylko sportowy wymiar. Integrowały dowództwo i załogę złożone z ochotników z różnych jednostek. Tworzył się zespół, w którym każdy za każdym skoczyłby w ogień. A spartańskie warunki tylko go umacniały.
O puchar z cywilami
Kilka różnic między Układem Warszawskim a Sojuszem Północnoatlantyckim by się znalazło. Zacznijmy od tej najważniejszej. W wojsku za czasów PRL-u niechętnie patrzono na grę w piłkę nożną. Były oczywiście kluby utrzymywane przez armię, że wspomnimy chociażby Legię Warszawa, czy Zawiszę Bydgoszcz, ale już zwykłym żołnierzom grać nie pozwalano.
-W latach osiemdziesiątych a nawet dziewięćdziesiątych w wojsku rozgrywano nawet mistrzostwa w ringo, uprawiano biegi a futbol był w zasadzie zakazany – wspomina trener Marynarki Wojennej. – Obawiano się kontuzji i nie stawiano na zespołowe gry walki integrujące załogi i jednostki. Nikt już nawet nie pamiętał kto i kiedy wydał zakaz, ale mimo to – obowiązywał w zasadzie cały czas. Jednak w pewnym momencie podejście do piłki się zmieniło. W Gdyni za sprawą przychylności dowódcy flotylli, późniejszego szefa szkolenia MW RP wiceadmirała Macieja Węglewskiego, w 1999 roku zniesiono zakaz gry a w 2005 roku zorganizowano ligę garnizonową. Po dwudziestu latach w wojsku stworzono nawet rozgrywki o Puchar Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, które wystartowały we wrześniu 2019 roku. Jednak reprezentacja Marynarki Wojennej RP w tych rozgrywkach nie bierze udziału. Przyjęty regulamin spowodował, że polskich marynarzy reprezentują dwie drużyny 3. Flotylli i 8. Flotylli, złożone głównie z zawodników ligowych.
-My nigdy broni nie składamy, odmładzamy skład. Cały czas myślimy, jak tu zagrać w maju na Stadionie Narodowym – komentują zgodnie trener i kapitan reprezentacji. Pierwszy mecz rundy wstępnej Pucharu Polski z Jastrzębiem Domatowo został rozegrany 15 sierpnia 2006 roku na oksywskim stadionie i zakończył się wynikiem 3:0. W drugim meczu a przy okazji derbach Oksywia, które zgromadziły ponad tysiąc widzów – przeciwnikiem był A klasowy Orkan Gdynia. Zwycięzcę wyłoniły rzuty karne, w których 3:2 zwyciężyli marynarze. Rozgrywki zakończyli na IV rundzie.
Łącznie w 14 edycjach rozgrywek o Puchar Polski reprezentacja MW RP rozegrała 32 mecze, w tym 18 zwycięskich uzyskując bilans bramkowy 105:79. Najwyższe zwycięstwo 15:0 zostało odniesione w meczu inicjującym rozgrywki w 2010 roku przeciwko drużynie Amigo Przyjaźń. W III. rundach PP reprezentacja MW RP meldowała się w latach 2007, 2010, 2012, 2013 i 2016.
Tylko z biało-czerwonym banerem
Na wszystkich meczach rozgrywanych przez marynarzy obecny jest baner „Marynarka Wojenna RP – Polish Navy” – można rzec relikwia reprezentacji. Płótno przekazał drużynie na łożu śmierci 14 grudnia 2014 roku stoper, starszy chorąży sztabowy marynarki Piotr Gustaw. Kilka godzin później odszedł, ale pamięć o nim trwa do dziś. Można zapomnieć wypisać protokół meczowy, można zapomnieć nawet piłki, ale o tym symbolu pamiętają wszyscy. Baner Piotra będzie obecny na meczach tak długo, jak długo będą one rozgrywane. Piotrowi Gustawowi drużyna i autor pragną zadedykować niniejszy reportaż.
Marynarka Wojenna RP Gdynia to jedyny w serii “Skarbów Miasta” klub niezrzeszony w rozgrywkach ligowych. Wziąwszy pod uwagę historię zespołu i jego istotny wpływ na obraz całej trójmiejskiej piłki, doszliśmy do tych samych wniosków, co Bill Clinton w 1997 roku, zapowiadając wejście Polski do NATO. Panowie, nic o was bez was!
Tekst pochodzi ze Skarbów Miasta 2019 – Trójmiasto.