
W 2012 roku wszyscy emocjonowali się mistrzostwami Europy. Reprezentacja Franciszka Smudy miała zawojować stary kontynent, ale wyszło, jak wyszło. W 2012 roku, w cieniu Euro, gdzieś daleko za informacjami o zjadanych przez biało – czerwonych śniadaniach, ukazał się komunikat klubu AP LG. “Rozpoczynamy nabór do piłkarskiego zespołu kobiet.” Wiadomość nie miała szans się przebić. Na pierwszym historycznym treningu obecny był trener i … jedna zawodniczka. Dziś piłkarki z Wybrzeża grają w Ekstralidze a na grze w elicie marzenia wcale się nie kończą.
Panom już dziękujemy
Tą zawodniczką była Marianna Czarniecka. Trening się odbył. Maszyna ruszyła. Podobno jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale w Gdańsku, tak naprawdę rozpoczęło się właśnie od jednej dziewczynki. Kilkanaście dni później do klubu trafiła Julia Włodarczyk. To jedyna zawodniczka, która jest w APLG od samego początku. – Na zajęcia do trenera Jarosława Staniszewskiego zabrał mnie tata, który dowiedział się od rodziców jednego z moich kolegów, że na hali, obok grupy chłopców, trenuje dziewczynka. A potem zaczęło się bicie rekordów frekwencji – wspomina młodzieżowa reprezentantka Polski. – Najpierw ćwiczyłyśmy we trzy, czyli ja, Marianna i Martyna Zieleniecka. Potem we cztery, sześć, aż w końcu w osiem! Wtedy wydawało się to niemożliwe, że może być nas więcej.
Do 2016 roku AP LG ściśle współpracowało z Lechią Gdańsk. Akademia szkoliła piłkarzy, którzy potem trafiali do biało – zielonych. Cztery lata temu współpraca przeszła do historii. Rok później wszystkie roczniki chłopców przekazano Jaguarowi Gdańsk. Klub wyspecjalizował się w szkoleniu piłkarek i w futbolu kobiecym jest największą siłą na całym Wybrzeżu. Szkoli zawodniczki w pięciu kategoriach wiekowych: seniorki, juniorki, młodziczki, żaczki i skrzaty. Ponad sto zawodniczek. Po raz pierwszy w rozgrywkach ligowych dziewczyny z APLG wystartowały w sezonie 2014/15. W tabeli trzeciej ligi zajęły drugie miejsce, za rezerwami Sztormu, ale wobec rezygnacji zwycięzców z awansu, uzyskały promocję.
Przejście przez drugą ligę zajęło gdańszczankom dwa lata. W pierwszym sezonie piłkarski skończyły sezon na trzecim miejscu, w drugim – wygrały rozgrywki. Zderzenie z pierwszej ligą nie było przyjemne. – To był czas eksperymentów i nauki. Wiedzieliśmy, że nikt wtedy nie spadnie, bo wycofał się zespół ze Stargardu – wspomina Tomasz Bocheński, prezes klubu i jeden z pomysłodawców sekcji. – Zajęliśmy ostatnie miejsce, ale wyciągnęliśmy wnioski. – Rok później dziewczyny były piąte. Teraz walczymy o awans.
Sytuacje z jednej strony komplikuje a z drugiej nakręca reforma rozgrywek. O awans będzie teraz trudniej, ale z drugiej strony pod względem logistycznym Ekstraliga i pierwsza liga nie będą się niczym różnić. Lepiej więc grać w elicie.
Międzynarodowe towarzystwo
Do AP LG zaczęły trafiać piłkarki nie tylko z Trójmiasta. Oprócz wspomnianej wcześniej Włodarczyk, w drużynie znajduje się też siedem innych młodzieżowych reprezentantek Polski. Są to Klaudia Słowińska, Magda Kołacz, Andżelika Kołodziejek, Kornelia Okoniewska, Patrycja Czarnul, Kinga Bużan, Patrycja Salwa i Karolina Wierzbicka. Dziesięć zawodniczek ma za sobą występy w polskiej Ekstralidze. – Pomaga nam też bliskość Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego – mówi Dawid Głodek, jeden z trenerów. – Na studia przyjeżdża tu pół Europy. Zdarzają się też oczywiście piłkarki, niekiedy bardzo dobrze wyszkolone. Naszą zawodniczką jest na przykład Szwedka Beatrice von Dardell. Trenowała u nas Jeimina Leino z Finlandii, czy Norweżka Vivian Ronahi Saadi. Ta ostatnia umiejętnościami przewyższała zawodniczki z Ekstraligi, ale wróciła w rodzinne strony.
Do klubu trafiły za to trzy piłkarki z Ukrainy. Roma Lukach jest młodzieżową reprezentantką kraju. Wiktoria Khuda ma ponoć olbrzymi potencjał, ale boryka się z kontuzją więzadeł. Klub zaryzykował i dał jej szansę. Olga Kożewnikowa trafiła na Wybrzeże z Karpat Lwów. Już na pierwszy rzut oka widać, że doskonale rozumie grę, mimo że bariera językowa nie pozwala jeszcze na swobodną wymianę zdań. – Tata Wiktorii zna język polski. Dał jej nawet książki, żeby mogła sobie przyswoić język. Ja postawiłam na studiach na przedmioty ścisłe, ale polskiego szybko się uczę – tłumaczy Olga, studentka czwartego roku fizyki uniwersytetu we Lwowie. Tam zaczęła grać w piłkę. W drużynie uniwersyteckiej wypatrzył ją trener, który pracował też w pierwszoligowych Karpatach. – I pewnego dnia dostałam propozycję sprawdzenia się w Polsce. Nie myślałam długo. Spakowałam się i przyjechałam do Gdańska. Sport mam w genach. Mama trenowała gimnastykę. Starsza siostra piłkę a ja, jako mały szkrab robiłam oczywiście wszystko co ona. Po drodze były jeszcze biegi i wioślarstwo, ale nic nie sprawiało mi tyle radości, co futbol.
Gra w polskie lidze jest dla trójki z Ukrainy dużą szansą. Nasi wschodni sąsiedzi nie mają tak rozwiniętych rozgrywek. Są tylko dwie ligi. W niższej występuje zaledwie dziesięć zespołów, w dodatku podzielonych na grupy, tak żeby drużyny nie musiały pokonywać ogromnych odległości. Ale w praktyce i tak to nie działa. Karpaty grają na przykład mecze w oddalonym o ponad tysiąc kilometrów Charkowie, czy o ponad pięćset Kijowie. Poza tym trudno sprawdzić się co tydzień na tle wymagających rywalek. Polska jest dużo lepszym miejscem do wypromowania się. – Kiedy tu przyjechałyśmy od razu poszłyśmy nad morze. A morze jest tutaj piękne. Gdańskie stare miasto przypomina mi Lwów – opowiada piłkarka APLG. – Największe różnice są poza boiskiem. Jakość życia, nawet tak prozaiczne kwestie, jak komunikacja i dotarcie na trening. Nie jestem pewna, czy chciałabym się gdzieś stąd ruszać. Poukładałam sobie to wszystko w głowie tak, że wygrywamy pierwszą ligę. To jest moim marzeniem. Awansować do Ekstraligi i potem dobrze w niej grać.
-Awans jest z tyłu głowu – w podobnym tonie wypowiada się Włodarczyk. – A jak już awansujemy to raczej nie po to, żeby mielić się gdzieś w środku stawki.
Formalność?
Plany młodych zawodniczek w zasadzie są zbieżne z dążeniami klubu. – Trenujemy cztery razy w tygodniu. Zawodniczki spoza Trójmiasta mają do swojej dyspozycji całe piętro w hostelu. Zacieśnia się współpraca z uczelniami wyższymi z naszego regionu. Klub już okrzepł, ma solidne zaplecze w postaci roczników młodzieżowych – tłumaczy Bocheński. – Zrobić dobry wynik w piłkarstwie kobiecym jest łatwiej niż u mężczyzn, więc czemu mielibyśmy nie spróbować?
Klub szkoli zawodniczki w oparciu o “Piłkarską przyszłość z Lotosem” – ogólnopolski program treningowy dla młodych piłkarzy i piłkarek. APLG ma do swojej dyspozycji ośrodki treningowe w całej Polsce, od Pomorza po Jasło, od Starogardu i Ustki, po Białystok i Czechowice – Dziedzice. Młode zawodniczki uczęszczają na zajęcia nie tylko w Gdańsku. APLG ma też swoją filię w Trąbkach Wielkich.
W 2012 roku, w cieniu Euro, gdzieś daleko za informacjami o zjadanych przez biało – czerwonych śniadaniach, ukazał się komunikat klubu APLG. “Rozpoczynamy nabór do piłkarskiego zespołu kobiet.” Wiadomość nie miała szans się przebić. Prawdopodobne, że nawet jej nadawcy nie do końca wierzyli, że projekt piłkarskiego zespołu kobiet wypali. W najśmielszych marzeniach trudno też było przypuszczać, aby los okazał się aż tak przewrotny, by APLG stało się na Pomorzu wiodącą siłą w piłkarstwie kobiecym. A że życie lubi płatać figle, nie jest powiedziane, że to właśnie panie nie zdobędą dla Trójmiasta pierwszego oficjalnego mistrzostwa Polski w seniorskim futbolu.
Tekst pochodzi ze Skarbów Trójmiasta (2019). Piłkarki AP LG od sezonu 2020/21 występują już w Ekstralidze.
Najnowsze Skarby Miasta – Poznań 2020, można zamówić i wesprzeć pod tym linkiem: https://zrzutka.pl/drukujemy-skarby-miasta